
DŁUUUGIE (można czytać na stronie – po kliknięciu w link)
Wczoraj ruszyła maszyna pt jak wydać #MyślenieNieBoli bez wytwórni a ja mam na start parę refleksji. Tak więc…
Przez ostatnie 3 miesiące wszystko stało w miejscu, czekałem aż jakaś wytwórnia postawi na mnie i ustalimy co dalej. Przez ten czas borykałem się mocno z odwiecznym problemem “młodych” artystów. Wkręciłem sobie mocno, że to jest “TEN MOMENT”. Każdy kto kiedyś próbował robić jakąkolwiek karierę doskonale wie o czym mówię. To jest TEN MOMENT, w którym wchodzę na profesjonalny poziom. Kontrakt, wytwórnia, zaplecze marketingowe, menedżmentowe, budżety itp. Dalej to już sława i pieniądze. Od listopada kiedy to zamknąłem płytę, mega chciałem napisać na tym zasranym fanpagu :
Yea! To już. Kontrakt z Prosto/MyMusic/MaxFlo/Universal/Warner/Asfalt (lub 1/10 innych labeli) podpisany. Jesteśmy na nowym levelu. Yea! Chciałem. Bo to fajnie wygląda nie? Wszyscy mogą pozazdrościć, napisać gratulacje, “zawsze w Ciebie wierzyłem” i na piwku ze znajomymi mówić “Widziałeś? skurwielowi się udało, eh”.
Największy problem pojawił się gdy w końcu dostałem propozycje wydania płyty i… totalnie poczułem, że wszystko tam jest “nie po mojemu”, że to ja proszę o kontrakt więc oni chcą narzucać warunki, chcą puścić to bez żadnego pomysłu, pomijając w ogóle to kim jestem, albo zrobić ze mnie tylko baner dla swojej marki odzieżowej. Masakra. To nie ja.
Zacząłem myśleć intensywniej. Wszak #MyślenieNieBoli. I chyba odkryłem co tak na prawdę jest problemem. Oczekiwania i wyobrażenia. Pomyśl. W którym momencie z rapującego ziomka stajesz się zawodowym artystą? W którym momencie to koniec zabawy i zaczyna być na poważnie. Dla Ciebie? A dla Twoich znajomych? Każdy z nas (ludzi marzących o karierze) pyta siebie 2 razy w miesiącu czy to już? Idę ze znajomymi do pubu, a tam podbija do naszego stolika dwóch gości prosząc o zdjęcie ze mną. Czy to już ? Już jestem sławny? Ludzie w komentarzach piszą “musisz mieć lepszy mix/master”, “musisz mieć lepszą jakość”, “musisz mieć lepsze bity”, “lepsze klipy, w 4K najlepiej”, jeszcze “znanych gości, producentów” i koniecznie menadżera. Czy to już? już muszę to wszystko mieć? a oni cholera wiedzą że to kosztuje wszystko? Poza tym czy to na prawdę już? Gdzie jest granica za którą muszę być tym kimś ? Kiedy ludzie zaczynają oczekiwać coraz więcej ? Czemu pod klipem mojego ziomka co ma 784 wyświetlenia jest 30 komentarzy “kozak mordo”, “oby tak dalej”, “słychać progres”, “fajny klip”, “super klip” – serio? kręcili to kalkulatorem z brudnym obiektywem i gość na prawdę kiepsko rapuje! Zresztą on to wie. Ale mają zajawe więc w 5 machają łapami do kamery.
Kiedy zaczęto mnie traktować jak profesjonalnego artystę od którego oczekuje się więcej? Bo ja te “oczekujące” komentarze widziałem już przy swojej pierwszej płycie. Czemu ja sam wmawiam sobie bym się tak postrzegał? Zastanawiam się co pomyślą ludzie, jaki teraz jest trend i że to co robię to generalnie nie pasuje do tych gęgów i wilków itp. Wyobrażam sobie jak 15 latki hejtują piosenkę nie dlatego że jest zła, ale dlatego, że nie spodobała im się jakaś moja bitwa z przed 8 lat na którą trafili w sieci! Oczekiwania i wyobrażenia. Presja którą to tworzy. To jakaś masakra.
W całym tym zgiełku przez bardzo długi czas niezbyt potrafiłem sobie uzmysłowić czego w zasadzie chcę ja? Podążałem więc pewną utartą ścieżką artysty o zwiększającej się popularności, którą znam bo przecież masa moich kolegów już ją przeszła. Co chwila stawiałem więc sobie pytania czy ja już jestem na następnym poziomie czy jeszcze nie ? Czy teraz powinienem mieć menadżera czy już nie ? a może to już czas na swoje ciuchy? czy też jeszcze nie? Czy już powinienem wydać 5000 zł na mix/master, czy może na tym levelu dopiero 2500 ? a może powinien zrobić to mój ziomek za flaszkę i wdzięczność.
W końcu postawiłem sobie ważniejsze pytanie. Czy ja w ogóle chcę być popularnym artystą? zdobywać listy przebojów? niezbyt móc wyjść do centrum handlowego bo ludzie nie dadzą spokoju? Cokolwiek nie powiesz wyrwane z kontekstu ląduje na glamrapie albo pudelku? Jak pójdziesz się w parku odlać pod drzewo to ktoś czyha by zrobić Ci zdjęcie? Jezu, to nawet brzmi strasznie. Absolutnie nie jest to tym czego chce.
To czego chcę – i nawet nie wiecie jak ciężko dojść do takiego wniosku, gdy od 15 roku życia wmawia się sobie, że chce się zostać sławnym raperem – to ludzie którzy szanują to co robię, to kim jestem i to jak to wyrażam : w muzyce, felietonach, docelowo też w książkach. Chciałbym zbudować grupę kilku tysięcy odbiorców (i specjalnie nie nazywam Was fanami), którzy na tyle uznają WARTOŚĆ mojej twórczości, że raz czy dwa razy do roku są skłonni wydać te 30-50 zł bym dalej mógł to robić. Nie chcę być niczyim idolem, olewam te wszystkie plotki, sensacje i afery. Mówię co myślę, a myślę całkiem sporo. Nie mam się za nikogo lepszego niż ktokolwiek z Was. Nawet gdy to piszę to totalnie nie pasuje to do bycia idolem, co może świadczyć o tym że nie jestem tak bystry jak myślałem skoro tak późno na to wpadłem. A może po prostu z niektórymi wyobrażeniami ciężko się rozstać :)
Na szczęście. To już. Jak zwykle. Ta płyta to ważny moment w moim życiu. Cieszę się więc że jesteście. Nie ma wytwórni, nie ma zaplecza. Będę potrzebował Waszej pomocy.
Podobnych wpisów będzie więcej przy okazji tego projektu. Wszystkie opatrzone #MyślenieNieBoli tak więc jak jesteś ciekawy szukaj ich w newsach.
Pzdr.
Theodor