O regresji hipnotycznej. #ZmianaSpojrzenia.

Zygmunt Freud zaproponował by wraz z pacjentem cofnąć się do momentu jego życia który wiąże się z sytuacją traumatyczną. Ustalił że na skutek przeżytej traumy powstają w nas nieuświadomione schematy silnych reakcji emocjonalnych, które dzięki takiemu powrotowi można by niwelować. Gdzieś w międzyczasie trwały też doświadczenia z hipnozą. Odkryto, że dzięki wprowadzaniu człowieka w trans, będący stanem świadomości dającym możliwość ukierunkowania uwagi na określoną funkcję mózgu, można m.in uzyskać łatwiejszy dostęp do skrywanych zasobów pamięci.

Połączenie obu odkryć zapoczątkowało praktykowaną do dziś metodę terapeutyczną nazwaną regresją hipnotyczną. Dokładnie jak u Freuda pacjent ma cofnąć się pamięcią do czasu traumatycznego wydarzenia tyle, że dzieje się to w stanie hipnozy umożliwiającym sprawniejsze przywoływanie wspomnień.

W niniejszym tekście zmierzamy jednak do czegoś innego niż przybliżenie metody terapeutycznej czy ocenianie jej skuteczności. Jeżeli już bowiem udało nam się zwizualizować linię czasu naszego życia, po której możemy dokonać spaceru w głąb przeszłości, naturalnym pytaniem niezaspokojonej ludzkiej ciekawości stało się: co jeśli przekroczymy moment naszych urodzin i pójdziemy dalej w przeszłość?

W sieci, na bibliotecznych pułkach, w różnej maści czasopismach i w przekazach ustnych znajdziemy tysiące zapisów, wspomnień i domysłów z takich hipnotycznych regresji. Zahipnotyzowani podróżnicy w czasie cofając się daleko za linię urodzin przypominali sobie obrazy z życia. Jednak przecież nie mogło być to ich życie. Wspomnienia dotyczyły różnych czasów, epok, a płeć wspominającego się zmieniała. Wniosek z tych podróży był więc szokujący. Ludzie w regresji hipnotycznej przypominają sobie poprzednie wcielenia. Czy to dowód na reinkarnacje? Na istnienie duszy? Przewodzącej śladowe wspomnienia z jednego zamieszkiwanego ciała/życia do kolejnego. Czy nasze dusze są tak długowieczne ? Przeżyły dziesiątki wcieleń, część pamięci z każdego z nich zabierając ze sobą do następnych? Czyż nie obala to chrześcijaństwa? Dużo pytań bez odpowiedzi, a ludzkość uwielbia takie zagadnienia.
Jeśli jednak wrócimy do punktu wyjścia tych wszystkich refleksji na podstawie których powstały miliony publikacji, pierwszym wnioskiem było, że wspomnienia z przed momentu naszego urodzenia, muszą dotyczyć innego życia. Ale dlaczego uznaliśmy że naszego życia w poprzednim wcieleniu?

Niewiele wiemy o duszy. Przede wszystkim nie wiemy czy w ogóle istnieje a tym bardziej czy ma zdolność przewodzenia wspomnień. Czy może mieć właściwości zapisu danych? Wspomnień? Czy ma swój odpowiednik mózgu ? Skąd zrodził się pomysł że ten potencjalny niematerialny byt w ogóle może mieć jakiekolwiek ośrodki pamięci? I dlaczego miałby mieszać nam w głowach wspomnieniami z poprzednich wcieleń?

Niewiele wiemy o duszach. Całkiem sporo wiemy jednak o ziemskich organizmach. M.in to że posiadają one zdolność reprodukcji oraz przekazywania kolejnemu pokoleniu biologicznej struktury organizmu. Ten mechanizm zapewniający istnienie ciągłości minionych i żyjących pokoleń nazywa się pamięcią genetyczną. Pamięcią!. Nasze geny stanowią swego rodzaju instrukcje, w których zapisywane są cechy. Czy więc bardziej prawdopodobne jest że nasza niematerialna dusza zbiera wspomnienia z dziesiątek pokoleń? czy że nasze geny oprócz informacji genetycznej dotyczącej struktury białek i wrodzonych cech przenosić mogą śladowe ilości doświadczeń danego organizmu ?

Tak wygląda dość logiczny porządek naszej linii czasu. Przed dniem narodzin byliśmy płodem w łonie naszych matek a jeszcze wcześniej elementy naszego DNA były w plemnikach oraz jajach naszych ojców i matek. W tym porządku jeszcze wcześniej byliśmy elementem organizmu naszych rodziców, a jeszcze wcześniej naszych dziadków i pradziadków.


Dlaczego więc tak łatwo zaakceptowaliśmy te alternatywną i fantastyczną linię czasu ? Mimo że wiemy o potencjale przenoszenia informacji przez kod DNA ktoś wpadł na pomysł by skręcić z tej linii i uznać że wspomnienia z przed naszego urodzenia musiały zostać przeniesione przez niematerialny byt który w niewyjaśnionych okolicznościach i bez żadnej znanej nam struktury doboru kolejnego wcielania zamieszkał w naszym ciele.

Nie wygląda to zbyt logicznie. Jak zwykle gdy ludzie w próbę wyjaśnień czegokolwiek mieszają boga i duszę. Jeśli przyjąć że materiał genetyczny mógłby przenosić śladowe ilości doświadczeń, przypominane przez osoby zahipnotyzowane obrazy mogą dotyczyć w zasadzie nieograniczonej ilości żyć poprzednich pokoleń. Nasi rodzice to już dwa zestawy doświadczeń, dodając ich rodziców to już sześć. W trzecim pokoleniu to już 14, w kolejnym 30 itd


Nawet jeśli zagłębimy się w paradoks przodków dowiadując się, że te z czasem gigantyczne liczby są przekłamane przez plątaninę parowań, powtórzeń i względnie kazirodczych związków suma sumarum i tak wszyscy mamy wspólnych przodków żyjących wiele dziesiątek tysięcy lat przed nami. Jeśli więc potrafimy przyjąć że dusza objawia nam doświadczenia poprzedniego życia w czasach starożytnego Rzymu równie dobrze może być to wybrany zapis genetyczny który zaplątał się w nasze DNA i do którego wgląd przypadkiem dostaliśmy w stanie hipnozy.

Nie wiemy jak jest w rzeczywistości. Równie możliwe że te 'wspomnienia’ to tylko fantazja mózgu podatnego na sugestie i ochoczo montującego obrazy gdy odcinamy go od bodźców zewnętrznych. Jeśli jednak mamy już przyjąć, że są to wspomnienia to pamięć genetyczna i wspomnienia z genów po pradziadkach zdają się bardziej prawdopodobne i z lekka bardziej naukowe niż wplątywanie duszy w regresje hipnotyczne. A zaglądanie w ten sposób w przeszłe pokolenia wcale nie zdaje się mniej ciekawe niż zerkanie do poprzednich wcieleń.